Dzień 19. Lot do Polski
na rowerze 9,4 km
0h37 jazdy
|
Jakby się leciało nad Antarktydą |
Mimo światła latarni ulicznej (ze zmęczenia nie zauważyłem wieczorem żaluzji) spałem twardo, aż do 6-ej, gdy zadzwonił budzik. O 6.30 zamówione śniadanie stoi już przygotowane na stole.
Recepcjonista (dziś w roli kelnera) świeży jakby nie wymagał snu. Może rzeczywiście
anioł? Swego czasu wędrując samochodem po Normandii i Bretanii tropiłem posągi
aniołów w kościołach - we Francji jest ich o wiele więcej niż w Polsce. I nie są
to słodkie aniołki, a Anioły, że tak powiem, z krwi i kości. Na jednej skale widnieją
nawet ślady jakie zostawił Archanioł Michał czy Gabriel podczas walki z
zapomniałem już kim (może Lucyferem – też w końcu aniołem, dodatkowo o pięknym
imieniu, bo Lucyfer oznacza „niosący światło”).
Taksówka podjeżdża o 6:45. Za kierownicą postawna pani, z pieskiem na
kolanach. Może nie miała go z kim zostawić. Słodkie. Na lotnisku odprawiam się
szybko, bez czekania. Kolejka tylko do Barcelony.
|
Tu nad Wisłą wiedzie trasa, którą często pokonuję na rowerze |
Pudło z rowerem idealnie mieści się na
taśmie dla bagaży niewymiarowych. Z czekających w hali tylko
czarnoskóremu Francuzowi zechciało się pomóc mi załadować pudło na taśmę.
Na trasie pomagało mi wielu białych Francuzów, ale czarni Francuzi wyróżniali
się prawdziwą życzliwością, widać było na ich twarzach, że zależy im by pomóc,
na tę chwilę wyłączali się całkowicie z przerwanej czynności - zaskakiwali mnie.
Niespodziewanie drugi komplet taśm transportowych,
które na wszelki wypadek wziąłem ze sobą zostały zarekwirowane jako
niebezpieczne. Do Warszawy doleciałem bez wrażeń. Rower odebrałem w okienku z
niewymiarowym bagażem, w dobrym stanie. Przed budynkiem złożyłem go i
napompowałem, a ochroniarz, który zainteresował się mną i poopowiadał trochę o
swoich doświadczeniach rowerowych, przysłał kogoś ze sprzątających po karton. Jeszcze
parę kilometrów i w końcu w domu. Po 19 dobach bez kilku godzin.
Przejechałem w sumie 1033 km (934 na trasie i 99
na dojazdy do sklepu i wałęsanie się podczas dni „odpoczynkowych”). Średnia
długość odcinka przejazdowego (11 etapów) to 74 km (z wieczornymi dojazdami
do sklepu 78 km).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz